niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział 2. / "I would like to here die"

-...Harry Styles. -Chłopak nieśmiało się uśmiechnął, na co ja wyszczerzyłam moje białe, niezbyt proste ząbki. Przez chwilę jeszcze staliśmy tak w ciszy. Oczywiście tą ciszę przerwał mój telefon. Dostałam sms'a od ojca, żebym wracała już do domu, bo się "martwi".
-Emm, chyba powinnam już iść.-Odwróciłam się i już miałam iść, ale chłopak z buszem na głowie złapał mnie za rękę.
-Nie puszczę cię samą.-Huraaa! krzyknęłam w duszy. Jedyna dobra rzecz, która mi się w tamten dzień przytrafiła. No więc, pozostało mi tylko pokiwać głową na 'tak'.-To co, w którą stronę idziemy?
-Tam! -Pokazałam drogę i wyruszyliśmy. Cały czas się śmialiśmy, wygłupialiśmy i rozmawialiśmy. A tematy nam się w ogóle nie kończyły! Prawdę mówiąc, w Bostonie nie miałam zbyt wielu kolegów. A najważniejsze, z żadnym chłopakiem tak się dobrze nie dogadywałam! -To tutaj. -Stanęłam przy furtce, zupełnie nie wiedząc co powiedzieć. -Dziękuję. -Uśmiechnęłam się lekko.
-Za co? To przecież ja cię przewróciłem. -Oboje na samą myśl jak to wyglądało zaczęliśmy się śmiać. Chłopak dobrze wiedział, o co mi chodzi. Już nawet chyba od samego początku.
I znowu... Ta cisza miedzy nami. W sumie, to lubiłam tą ciszę, nie powiem, że nie.
-Chciałabyś może... Się ze mną umówić? -Podniosłam wzrok ku jego oczom. Były takie hipnotajzing... Mogłabym wtedy powiedzieć, że zakochałam się w tych jego zielonych tęczówkach.
-Jasne. -Wymieniliśmy się numerami i pożegnaliśmy uściskiem.

-Co ty taka wesoła? Gdzie byłaś? -100 pytań na minutę od staruszka. Miałam nadzieję, że już nie będę musiała wtedy z nim rozmawiać. Ignorując go, poszłam w stronę mojego pokoju. Jednak mój ojciec nie dał za wygraną. Złapał mnie za rękę i po prostu zaczął na mnie wrzeszczeć. -Gdzie byłaś, się pytam?! Wiesz jak się o ciebie martwiliśmy?!
-Szkoda, że dopiero teraz się o mnie zacząłeś martwić! -Wyrwałam mu się z rąk i pobiegłam do pokoju. Jak on może mnie tak traktować?! Myślałam.. To nienormalne.

Obudziłam się z bólem głowy. Tak, to możliwe. Tamtej nocy miałam straszna burzę mózgu!
Nie myśląc już dłużej założyłam kapcie i wyjęłam z szafy ciuchy. Poszłam do toalety, trochę się odświeżyłam i ubrałam.
-Cześć Clear. -W kuchni zastałam uśmiechniętą od ucha do ucha Alice. Nie chciałam pytać co jest powodem jej dobrego nastroju. Mało mnie to obchodziło.
-Dzień dobry. -Opowiedziałam niechętnie i pomaszerowałam zrobić sobie śniadanie. Dobrą kandydatką na żonę bym nie była, bo gotować to ja specjalnie nie umiem. Moje śniadanie? Płatki z mlekiem. Ja nawet jajecznicy nie umiem zrobić!
Po zjedzeniu umyłam swoje naczynia. Doszłam do wniosku, że w domu było zbyt cicho, jak na miejsce "zamieszkania" mojego brata.
-Gdzie jest Braian? -Zapytałam niechętnie blondynę.
-Pojechał z waszym ojcem na miasto, pozwiedzać.
-Ale... my mieliśmy razem jechać! -Zrobiło mi się trochę przykro. No bo co jedno spóźnienie i co, kara? Miałam jechać z nimi... Nie ukrywam, chciałam spędzić czas z ojcem. Chciałam, żeby mnie poznał i zrozumiał, że nie jesteś małą dziewczynką.
-No tak.. Ale twój ojciec chciał, żebyś pojechała ze mną.
-Nie dzięki. Włączę sobie jakiś film. -Mój ojciec w tamtym momencie przesadził! Nie miałam zamiaru polubić Alice! Za nic! Nigdy! Ona zniszczyła moja rodzinę! Nie i koniec! Tym bardziej nie miałam zamiaru spędzać z nią czasu. I co? Może ona myślała, że mnie przekupi jakimiś ciuszkami? Tatusiu, przegiąłeś..
Jak jej powiedziałam, tak i zrobiłam. Położyłam się wygodnie przed telewizorem i zaczęłam oglądać...

-O raaany co jest?! -Obudził mnie dzwoniący telefon. Nie patrząc na wyświetlacz kto dzwoni odebrałam zaspana.
-Halo?
-No cześć co tam? Masz jakieś plany na dziś?
-Kto mówi?
-Harry. Harry Styles.
-Ten Harry, że ten Harry, że ten co mnie odprowadził?! -Od razu skoczyłam na nogi. Nawet nie wyobrażacie sobie jaka ja byłam podjarana! -
-Tak, tak ten Harry. Chciałabyś się ze mną gdzieś spotkać?
-Emm no jasne! Gdzie i kiedy?
-Dzisiaj o 19 na dachu hotelu The Montcalm.
-Okej. To do zobaczenia. Pa. -Od razu po rozłączeniu się zaczęłam piszczeć. On mi się tak bardzo podobał! A jeszcze ten pomysł z dachem. Tak, to zupełnie inny chłopak od wszystkich, pomyślałam.
Spojrzałam na zegarek, była 18:40. Okej, mam 20 minut w tym dojazd, zdążę, spokojnie. Mówiłam sobie w duszy.
I tak, w 15 minut zdążyłam się umalować i przebrać w to.

-Hej.-Weszłam na dach, gdzie wpuścił mnie jakiś miły recepcjonista.
-O hej! Wyglądasz ślicznie! -Podszedł do mnie i ucałował w policzek.
-Dziękuję. -Od razu się zarumieniłam. Chłopak złapał mnie za rękę i zaprowadził mnie do krawędzi dachu, gdzie był usłany koc a obok stał szampan. Oboje usiedliśmy i znów zaczęły się nasze niekończące się tematy. Było cudownie! W końcu "upici" szampanem położyliśmy się na kocu, podziwiając gwiazdy.
-Mogę zadać ci pytanie? -Zapytał chłopak.
-Jasne.
-Lubisz zespół One Direction? -Szczerze, to nawet nie wiedziałam o kogo chodzi. Jakoś nie kojarzyłam. To boysband, tak? Zadałam sobie w głowie pytanie.
-Jakoś ich jeszcze nigdy nie słyszałam. -Chłopak na to nic nie odpowiedział a ja nie chciałam, żeby to się na tym skończyło. -A czemu pytasz?
-A nic... tak tylko. -Chwilę jeszcze leżeliśmy w ciszy. Zastanawiałam się po co zadał to pytanie. Do czego było mu to potrzebne? Z resztą... nie ważne.
-Wiesz, chciałabym tutaj umrzeć. Tutaj jest pięknie. -Harry bez słów złapał mnie za rękę. On rozumiał mnie bez słów. Nie musiałam mu się tłumaczyć z tego jak się tutaj znalazłam. Po prostu, powiedziałam, że jestem na wakacjach u taty. On nie potrzebuje tłumaczeń. Tak, jest wyjątkowy...
Poczułam na sobie czyjś wzrok. Odwróciłam się w stronę chłopaka. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Nigdy czegoś takiego nie czułam. Jego oczy, jego usta, a te jego włosy... Wszystko jak się na niego patrzyłam doprowadzało mnie do szału.
-Już późno. Muszę cię chyba odprowadzić, co?
-Nie, nie musisz. -Uśmiechnęłam się.
-Nie marudź! -Chłopak wstał i pociągnął mnie za rękę. Jeszcze chwilę zanim zeszliśmy na dół, Harry wykonał telefon. Do kogo? Nie mam pojęcia.

-To pa. -Odpowiedziałam gdy byliśmy już przy moim domu.
-Zadzwonię jeszcze. -Uśmiechnął się i obdarował mnie buziakiem w policzek, po czym odszedł.
Rany, chyba się zakochałam, mówiłam sobie w duszy. Nie, Clear nie możesz! Jesteś tutaj na wakacjach, po to, aby poznać bliżej swojego ojca, a nie się zakochiwać.
-Cześć. -Powiedziałam do mojego ojca i od razu pomaszerowałam do swojego pokoju. Niech się cieszy, pomyślałam, niech nie myśli, że go już całkowicie ignoruje.

---------------

Jak widzicie Clear nie wie, że Harry jest w One Direction.
Jak Wam się podoba ten rozdział?
Dziękuję za wszystkie Wasze miłe komentarze <3 Serio, to mnie motywuje :D
Prosiłabym Was o to, abyście go ocieniali: zabawne, interesujące, fajne, nudne.
Chciałabym też (Jeśli czytacie), abyście zapisali się do obserwatorów :) Wtedy będę wiedziała ile Was jest i czy opłaca się pisać :)
Jeśli chcecie być informowani o nowym rozdziale, dodajcie komentarz tutaj <KLIK> zawierający Waszą nazwę profilu na TT :) x

Nowy rozdział od 10 komentarzy :) 
Heheszki ^^ Dacie radę ♥

7 komentarzy:

  1. świetny rozdział *-*
    Czekam na nn :)
    Zapraszam do mnie: morrow1d.blogspot.com - mam nadzieję że zostawisz po sobie mały ślad :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na nowy! Świetny rozdział. Ciekawe do kogo dzwonił Harry...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejciu!!!!!!!!! ty mnie od siebie uzależniasz kobieto!!!xD czytam czytam i popadam w depresje kiedy widzę że to koniec rozdziału :D Dawaj następny szybciutko !! Czekam z niecierpliwością :) Ale najważniejsze żeby był fajny :) Chociaż twój na pewno będzie *_*

    OdpowiedzUsuń
  4. dodawać komentarze no!!!! Bo jak nie będzie 10 to nie doda następnego rozdziału :( a wtedy się załamię, i wpadnę w depresję porozdziałową hahaaha xD Uwielbiam twoje opowiadanie tak w ogóle :D jest strasznie wciągające :)

    OdpowiedzUsuń
  5. BOSKO !! Pedałku mój :D pisz daalej ♥
    -natt.

    OdpowiedzUsuń

Liczba wyświetleń