środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 5. / "He only matters to me"

Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam zdyszanego Louis'a.
-Coś się stało? -Nawet nie dostałam odpowiedzi na moje pytanie, gdyż chłopak wbiegł do środka i zamknął szybko drzwi. Byłam zdezorientowana. Może znowu coś ukrywali? Pomyślałam... Chłopak chodził najwyraźniej zdenerwowany w kółko i nie mógł wydusić z siebie słowa. -Louis, do cholery co się stało?!?!-Wykrzyczałam..
-Harry musisz ze mną iść!
-Ale Lou. Możesz mi wytłumaczyć co się stało? -Styles najwidoczniej też był zdziwiony tą całą sytuacją.
-Po prostu ze mną chodź.
-No dobra. Clear... -Chłopak zwrócił się w moją stronę. -Zadzwonię wieczorem. -Uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Nie miałam mu za złe, że wychodzi. W końcu był przy mnie cały czas. Nie miałam prawa go uziemić czy coś.. Nie rozumiałam tylko, Louis'a. O co mogło mu chodzić? Czy coś się stało?


** Z perspektywy Harrego **
Nie ukrywam.. Byłem bardzo zaniepokojony tą cała sytuacją. Nie miałem pojęcia o co mogło chodzić mojemu przyjacielowi. To Louis był moim najlepszym przyjacielem. To jemu zawsze wszystko mówiłem. To on wiedział o mnie zupełnie wszystko. i żadnych tajemnic przed sobą nie mieliśmy.
Wsiedliśmy do samochodu Lou i mój przyjaciel od razu odpalił silnik i ruszyliśmy w drogę.
-Louis. Co się stało? Możesz mi teraz to wytłumaczyć? -Zacząłem spokojnie.
-Chodzi o zmarszczki.
-Do jakiej cholery zmarszczki?! Masz zmarszczki czy co?
-Harry kurwa! Chodzi o Caroline! -Tak. Chodziło o Caroline Flack. Byłem z nią jakiś czas przed tym, jak poznałem Clear. Myślałem, że już nigdy nie będę musiał jej widzieć. Chłopaki jej nienawidzili. Dlatego Louis powiedział, że chodzi o zmarszczki. Mimo, że miała 32 lata moi przyjaciele i tak uważali ją za starą babę. Niektóre ich żarty na temat mojej byłej dziewczyny były nawet śmieszne, nie będę kłamał.
-Coś z nią nie tak? -Zapytałem zaniepokojony.
-Z nią zawsze było coś nie tak! Ale nie wiedziałem, ze aż tak bardzo byliście ze sobą blisko!
-Co? O co ci chodzi? Byłem z nią. To normalne w związku, ze się kochaliśmy.
-Ohh fuuuu! Harry, jak ty możesz o tym tak spokojnie mówić?! -Chłopak zmarszczył czoło. Chwilę później mój przyjaciel zaparkował samochód obok Tower Bridge.-Tam ma czekać na ciebie wiedźma.
-Czego ona ode mnie chce?
-Idź. -Louis się odwrócił w drugą stronę jakby z fochem.

Szedłem powoli, ale zdecydowanie. Nie miałem pojęcia co mogło się wydarzyć. Po chwili dostrzegłem brąz włosy i długie nogi. To była Caroline.
-Nareszcie jesteś moje ty Hazziątko! -Wykrzyczała i rzuciła mi się na szyję.
-Czego ode mnie chcesz? -Odepchnąłem ją. Nie miałem zamiaru bawić się w te jej gierki. Ona zawsze coś wymyślała na mój temat.
-Jak chcesz nazwać swojego syna?
-Słucham? Jakiego syna? O czym ty do cholery do mnie mówisz?! -Nie wytrzymałem. Złapałem ją za ręce i zacząłem nią szarpać. Moje zachowanie najwidoczniej zauważył Louis, bo podbiegł i mnie od niej odciągnął.
-Loui, słonko przytrzymaj go, bo najwidoczniej ma jakiś dziki okres w swoim życiu.-Mówiła spokojnie a na twarzy miała swój szyderczy uśmiech. Znałem ja na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że coś kombinowała.
-O co ci chodzi?!?! -Krzyczałem coraz głośniej, próbując wydostać się z uścisku Tomlinson'a.
-Tak Harry. Krzycz głośniej. Niech wszyscy paparazzi usłyszą, że zostawiłeś kobietę, która ma ci urodzić dziecko.-W tamtej chwili czułem, jak tracę grunt pod nogami. To tak, jakby zawalił ci się cały świat. Nie kochałem już Caroline, zależało mi na Clear i na tym, by uszczęśliwić moich fanów.
-Jakie kurwa dziecko! O czym ty kobieto do mnie mówisz?!
-To co usłyszałeś. Jestem w ciąży. Z tobą.-Ta kobieta była niemożliwa. Mówiła to tak bardzo spokojnie. Chociaż nigdy nie uderzyłem kobiety, wtedy bym to najchętniej zrobił!
-Ale to nie możliwe! Zabezpieczałem się! A ty przecież brałaś tabletki!
-Czasami brałam a czasami nie. Bardzo często zdarzało mi się o tym zapomnieć.
-Nie masz 100% pewności, że to ja jestem ojcem! -Zaprzeczałem. Nie dochodziła do mnie ta myśl, że mógłbym wtedy zostać ojcem. Przecież ja mam dopiero 18 lat!
-Skarbie. -Kobieta przybliżyła się do mnie. -W ostatnim czasie tylko ty mi byłeś tak bardzo bliski. Nie wiem czym się tak zamartwiasz! Nie masz dziewczyny, masz pieniądze... Możesz mieć mnie i maleństwo.-Złapała się za swój brzuch.-Pamiętaj, że pod moim sercem jest właśnie nasze dziecko. Czy tego chcesz czy nie. A ja tak tego nie zostawię.-Odwróciła się i zaczęła iść.
-Czego ty ode mnie chcesz? Pieniędzy? -Zapytałem. Na prawdę... Nie wiedziałem czego ona ode mnie chciała.
-Ciebie.-Nie odwracając się odeszła.

Od razu po spotkaniu z tą wiedźmą pojechaliśmy razem z Louis'em do reszty chłopaków do naszego wspólnego domu i wszystko im opowiedziałem.
-No to masz przejebane.-Powiedział Zayn.
-Dlatego ja, nigdy nie ufam zmarszczkom!-Wykrzyczał jedzący coś Niall.
-Najbardziej boję się o Clear. -Zależało mi na tej dziewczynie. Rozumieliśmy się jak nikt inny. Mogliśmy pogadać na każdy temat. I niby jak ja miałem się wytłumaczyć z tej sprawy?
-Może będzie najlepiej jak jej nic nie powiesz? -Zapytał Louis.
-O nie! Harry... Musisz jej to powiedzieć!-Powiedział Liam.-Chyba nie chcesz jej znowu stracić? Nie powiedziałeś jej prawdy o One Direction. Chcesz, żeby znowu straciła do ciebie zaufanie?-W tym nasz Daddy miał rację. Nie chciałem już jej więcej stracić. Była dla mnie ważna! A co jeśli Caroline by poszła do Clear i wszystko jej powiedziała? Straciłbym ją...
-Wiecie co... Ja muszę to wszystko przemyśleć. Pójdę się położyć.-Miałem straszny mętlik w głowie. Caroline miała urodzić mi dziecko, którego ja nawet nie planowałem. A Clear lubiłem bardziej niż przypuszczałem. Była dla mnie kimś bardzo ważnym...


** Z perspektywy Clear. **
Obudziłam się gdzieś po 9. Ubrana w to zeszłam na dół do skrzynki na pocztę. Dzień wcześniej dużo się zastanawiałam o co mogło chodzić Louis'owi. Nie chciałam, żeby Harry mnie znów okłamywał. Miał zadzwonić... A tego nie zrobił. Może coś się stało? Pomyślałam. Ale od razy wybiłam sobie ta myśl z głowy. Może po prostu był zmęczony i zapomniał. Tak, to możliwe.
Po wyjęciu ze skrzynki poczty weszłam do domu i usiadłam wygodnie na kanapie. Była sterta listów i gazeta... Na której okładce był Harry z jakąś kobietą. Nie kojarzyłam jej. Nie miałam pojęcia co to za typiara. Zaczęłam czytać: 'Czy Harry Styles wrócił do swojej byłej dziewczyny Caroline Flack? Wczoraj para kłóciła się przy Tower Bridge. Z kłótni można było wywnioskować, że 32-latka jest w ciąży właśnie z Bożyszczem nastolatek! Co na to fanki Harrego? Co na to jego rodzina?' .Nie wiedziałam co miałam o tym myśleć. Byłam załamana. Co jeszcze ten chłopak przede mną ukrywał?! Mimo, że z nim nie byłam on był dla mnie cholernie ważny! Tylko w nim widziałam oparcie! Tylko on się dla mnie liczył! To on powiedział, że będzie przy mnie już na zawsze. Czy to właśnie przez tą Carolinę on do mnie nie zadzwonił? Olał mnie? Dla niej?





`````````````````````
Ten rozdział miał wyglądać zupełnie inaczej! Ale w ostatniej chwili zmieniłam zdanie i napisałam coś takiego.
Mam nadzieje, że się spodoba! 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ


ii kocham Was wszystkich, którzy piszą mi takie zajebiste komentarze! Nawet nie wiecie jak mi jest miło :')

Jeśli chcesz być informowany o nowym rozdziale pisz tutaj ze swoją nazwą profilu na Twiterze. <KLIK>

XoXo

piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 4. / "You must talk with him"

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy, co nie było dziwne. Przez całą noc płakałam a moim makijażem zmoczonym łzami wytarłam poduszkę. Kiedy ledwo co wstałam z łóżka zobaczyłam, że obok mnie spał Braian. Ciekawe czy on wie o mamie, pomyślałam. Już nawet na samą myśl o tym, że zmarła zanosiłam się na płacz. Ale nie chciałam obudzić szlochaniem mojego brata. Pomaszerowałam do łazienki i się ogarnęłam, po czym zeszłam na dół do kuchni, gdzie siedział mój ojciec i Alice, wypełniających jakieś dokumenty.
-Braian wie?-Zapytałam stojąc na przeciwko ich. Oboje na mnie spojrzeli spod łba.
-O czym?-Usłyszałam za sobą głos mojego brata.
-O niczym skarbie.-Nie ukrywam, ale się wtedy wkurzyłam! Niby jakim prawem ta Alice powiedziała do niego skarbie?! I on w końcu musiał dowiedzieć się prawdy! To jego matka.. Jeśli oni mu nie chcieli powiedzieć, ktoś inny musiał to zrobić.
-Braian..-Odwróciłam się w jego stronę. -Nasza mama nie żyję.-Mój brat mimo, że miał 7 lat dobrze rozumiał o co chodzi. Wiedział, że już nigdy nie zobaczy jej uśmiechu, nie przytuli czy nie pocałuje. Czuł to samo co ja. Po chwili się rozpłakał a ja razem z nim...

Od dnia, kiedy mój brat dowiedział się o śmierci naszej matki minęły 3 dni i byliśmy już w Bostonie, gdzie miał odbyć się pogrzeb mojej mamy. I przez ten czas w ogóle nie miałam kontaktu z Harrym. Fakt... Dzwonił do mnie, pisał smsy, że jest mu przykro i tak dalej. Ale ja nie chciałam z nim rozmawiać. Nie powiedział mi prawdy o swojej osobie. Można powiedzieć, że wtedy nie wiedziałam kim on tak naprawdę jest. A w tamten czas potrzebowałam samotności...

Nie chciałam iść na ten pogrzeb. Bałam się, że coś zrobię głupiego. Że się rozpłaczę, że popadnę w histerię. Już i tak bardzo to przeżywałam. Całymi dniami siedziałam na kanapie i oglądałam jakieś beznadziejne filmy, a w nocy? W nocy płakałam i obwiniałam się za śmierć mojej matki! Ale po długich namowach mojego brata w końcu zgodziłam się iść.. Ubrałam to.
Kiedy po mszy zaczęło się chowanie mojej mamy, tak jak myślałam wpadłam w histerię. Zaczęłam płakać i krzyczeć, że nikogo nienawidzę! Że chcę odejść razem z nią! Że moje życie bez niej nie ma sensu.
Mój płacz przerwał mój ojciec, który zabrał mnie na bok. W tamten czas patrzyłam na niego z pogardą. Byłam pewna, że to jego wina. Że to przez niego moja matka nie żyję. Gdyby jej nie zdradzał, ona byłaby z nami...

Ojciec kazał siedzieć mi w samochodzie a sam poszedł, gdzie ludzie żegnali moją matkę.. Ale ja nie miałam ochoty się jego słuchać. Chciałam już gdzieś odejść, ale podeszła do mnie czwórka chłopaków. Każdy z nich był inny. Jeden mulat o czarnych włosach i brązowych oczach, drugi farbowany blondyn z nastroszoną fryzurką, przy następnym widać było, że to fan mody, mokasyny, spodnie do kostki i bluzka w paski, a ostatni to zwykły nastolatek, raczej panujący nad emocjami. Zastanawiałam się tylko czego oni ode mnie chcą. Przecież ja ich w ogóle nie znałam i nigdy na oczy nie widziałam!
-Clear Johnson? -Zapytał ten "normalny"
-Eee tak a coś się stało? -Ledwo co wydusiłam z siebie słowa. Zanosiłam się płaczem gdy widziałam tylu ludzi przy trumnie mojej matki. Ja jej nie mogłam pożegnać a żegnali ją zupełnie obcy dla mnie ludzie. i jeszcze ci chłopacy coś ode mnie chcieli.
-Jesteśmy z One Direction. -Patrzyłam na nich osłupiała. Dopiero po jakimś czasie przypomniało mi się, że to ten zespół, o który pytał Harry, czy go lubię. Ale nadal nie wiedziałam o co mogło im chodzić!
-Aha. i co dalej? -Mówiąc, miałam łzy w oczach. Najchętniej rozpłakałbym się wtedy.
-Znasz Harrego Styles'a, prawda? -Mówił nadal "normalny".
-No tak znam. Ale o co chodzi?
-Harry jest w naszym zespole. Dlatego, zaatakowały jego te dziewczyny, wtedy jak byliście na spacerze. To nasze fanki.
-Directioners. -Dodał blondas. W tamtym momencie byłam całkiem zdezorientowana. Czyli co? Umawiałam się z gwiazdorem? Zadałam sobie pytanie. Chłopaki patrzyli na mnie jak na jakiś wrak człowieka.. Chociaż mieli powód. Byłam cała rozmazana od płaczu i ledwo co stałam na nogach.
-Przykro nam z powodu mamy. Jestem Liam.-Przedstawił się ten "normalny" a za nim reszta chłopaków.
-Mi też jest przykro. -Po moim policzku spłynęła kolejna łza.-To o co chodzi wam z Harrym?
-O to że musisz z nim porozmawiać. -Powiedział Louis, który był tym fanem mody.-Jemu na tobie zależy!
-Ale ja nie mam o czym z nim rozmawiać. Wszystko już wiem.-Nie chciałam z nim wtedy rozmawiać! Moja matka umarła ja zostałam sama. i tak już chciałam, żeby zostało...-Proszę, zostawcie mnie. Chce być teraz sama. -Gdy się odwróciłam zobaczyłam Harrego... Miałam ochotę uciec, cokolwiek byleby uniknąć z nim rozmowy.
` przy czytaniu włącz to `
-Nie pozwolę abyś teraz została sama. -Patrzyłam się na niego ze łzami w oczach. Tak bardzo mi na nim zależało, ale też w pewnym stopniu go nienawidziłam. -Przepraszam, że ci nie powiedziałem, że jestem w one direction. Ale myślałem że tak po prostu będzie lepiej. Dlatego nie chciałem iść na ten spacer. Wiedziałem, że w końcu zaatakują mnie te dziewczyny. Przepraszam cię! Ale zrozum mnie... Myślałem, że to jest dobre rozwiązanie. Jak dla mnie i dla ciebie. Bałem się, że wiedząc, że jestem w zespole będziesz mnie inaczej traktować. Tak jak inne dziewczyny.
-Jesteś głupi. Ja nie jestem jak inne i nie mam na imię każda! Myślisz, że poleciałabym na twoją kasę?! Nie! Nie jestem jakąś materialistką! Ja na serio cię polubiłam! Zaczęło mi na tobie zależeć bardziej i bardziej! Zaakceptowałam bym to, że masz miliony fanek na całym świecie. Zależało by mi tylko na tobie, a nie na tym co robisz.-Po policzkach popłynęły mi pierwsze łzy. Nie mogłam myśli, że on mógł pomyśleć, że zależałoby mi tylko na jego pieniądzach. Polubiłam go za to jaki on jest, nie za to co robi czy ile ma pieniędzy. Był dla mnie chłopakiem idealnym. Takim innym... Nie miałam ochoty go więcej słuchać, więc zaczęłam iść w stronę cmentarza.
-Ja... Przepraszam. -Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.-Nie chciałem, żeby tak wyszło. Proszę, daj mi jeszcze jedną szansę.-Patrzyłam w jego zielone tęczówki. Pomyślałam sobie, że teraz nie mam nikogo. Moja mama nie żyje, z ojcem się nie dogaduje... Potrzebowałam go wtedy. Więc bez słów go przytuliłam.

Po kilku dniach wróciłam z "rodziną" do Londynu. Od pogrzebu mojej matki ani razu nie byłam na jej grobie. Za każdym razem kiedy stawałam przy furtce cmentarza, coś mnie cofało. Nie potrafiłam tam wejść. Może to jeszcze za wcześnie? Myślałam. Ale przecież to nie ma znaczenia.. Kiedyś i tak będę musiała przezwyciężyć swój... strach?
Przez te ostatnie dni siedziałam w domu u Harrego. Był dla mnie taki opiekuńczy.. Dzięki niemu znów na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Jednak po nocach i tak płakałam.. Za bardzo tęskniłam...
Któregoś dnia byliśmy u mnie. Oglądaliśmy jakiś film.. Ale nasz spokój przerwał dzwonek do drzwi.


````````````
Nie podoba mi się ten rozdział ._. Brak weny dziiiś xD
No ale mam nadzieję, że Wam się pozytywnie przeczytało ♥

Jeśli chcesz być informowany o nowym rozdziale pisz tutaj ze swoją nazwą profilu na Twiterze. <KLIK>

wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 3. / "Please, don't lie to me"

W tamten dzień chciałam sobie trochę dłużej pospać. Może poleniuchować... Ale oczywiście musiało mnie coś obudzić. Dokładniej to krzyki blondyny i ojca. Najchętniej bym gdzieś wyszła, ale samemu to nudno a nikogo tutaj nie znam, oprócz Harrego. Ale znając życie, pewnie coś powiedziałam głupiego i nie będzie chciał się ze mną znów spotkać. Jak dla mnie, nasza "randka" była udana! Była w świetnym miejscu, byliśmy sami i przez to mogliśmy się lepiej poznać. Chciałabym go znów zobaczyć, myślałam.
Przerywając moją burzę mózgu, poszłam się ogarnąć. Ubrałam to i truchtem zbiegłam na dół.
-Powinieneś jej to powiedzieć! Nie jest już małym dzieckiem! Ma 17 lat. Musi zrozumieć!
-Ale co ja mam jej powiedzieć?! -Kątem oka zza ściany obserwowałam ciąg wydarzeń i próbowałam wsłuchać się w ich rozmowę.
-Najlepiej to wszystko, co się wydarzyło w ostatnich dniach. Nie powinieneś jej okłamywać! Chcesz, żeby już całkiem straciła do ciebie zaufanie? -Nie miałam pojęcia o co jej chodzi. Może jest w ciąży? Rozmyślałam. Jeszcze tego by tutaj brakowało... A w sumie, nie mieszkam tutaj, więc to nie mój problem.
Moje przemyślenia przerwała wybiegająca Alice z kuchni. Nie zauważając mnie wybiegła z domu. Zobaczyłam mojego ojca, opierającego się o blat stołu.
-Coś się stało? -Zapytałam wchodząc do kuchni, udając, że nic nie słyszałam.
-Nie, nie nic.
-Proszę, nie kłam mnie. Przez przypadek wszystko usłyszałam. Co jest? -Stanęłam na wprost jego i stanowczo zapytałam. Nie chciałam być okłamywana przez ojca.
-Alice jest w ciąży...
-Tak jak myślałam. -Wzięłam małą cole i pobiegłam na górę do swojego pokoju. Wiedziałam! Po prostu to wiedziałam! Na starość mu się dziecka jeszcze zachciało. Ale czemu był załamany? Przecież powinien się cieszyć. Powinien, prawda?

Południe spędziłam na leniuchowaniu, tak jak sobie planowałam... Ale mój wolny dzień od życia przerwał dzwonek do drzwi. Kto to może być, pomyślałam. Zbiegłam na dół i nacisnęłam na klamkę. Ku mojemu zdziwieniu był to Harry!
-Hej. -Przywitał mnie ciepłym buziakiem w policzek.
-Cześć. -Uśmiechnęłam się. -Możesz mi powiedzieć co tutaj robisz?
-Porywam cię! -Chłopak złapał mnie za rękę i poprowadził do czarnego, dużego samochodu.-Wsiadaj.-Otworzył mi tylnie drzwi.
-Nie wsiadam.
-Czemu? -Zapytał z przerażoną miną.
-No spójrz jaka jest ładna pogoda... Chciałabym iść z tobą na spacer. -Uśmiechnęłam się "słodko"
-Na  spacer? Aleee no nie.. Ja już wypożyczyłem filmy. Chciałem cię zabrać do siebie. -Chłopak wykręcił usta w podkówkę.
-Już dzisiaj za dużo siedziałam przed telewizorem. No chodź! -Pociągnęłam go za rękę.
-Okej. Ale muszę zadzwonić.-Jego uśmiech sprawił, że nawet nie wiedziałam kiedy wrócił.
Ale najbardziej zastanawiało mnie to, czemu nie chciał iść na spacer. Był taki tajemniczy a za razem słodki... To chyba to nie w nim tak pociągało.

Szliśmy razem po jakiejś dróżce w parku, rozmawiając na  różne tematy.
-Widzę, że coś cię dręczy...-Stwierdził Harry. Bo pytaniem tego bym nie nazwała.
-Tak. Bo wiesz, dzisiaj się dowiedziałam, że...-Moją wypowiedź przerwała grupka dziewczyn, które wykrzykiwały imię i nazwisko mojego towarzysza. Nie zwracając na mnie uwagi, podbiegły do niego, przy czym mnie odpychając. Postanowiłam stanąć gdzieś z boku.. -Harry?!?! Co jest?! Wytłumaczysz mi to?!-Krzyczałam, chociaż i tak pewnie mnie nie słyszał przez te piski. A dziewczyny były coraz bardziej głośniejsze, gdyż było ich coraz więcej i więcej.
-Nie mogę ci tego teraz powiedzieć! Później ci to wszystko wytłumaczę! Obiecuję!-Jedyne słowa, które usłyszałam. Pobiegłam do domu, a z oczu popłynęły mi łzy. Czemu? Nie mam pojęcia... Przecież to nie Harrego wina, że dziewczyny go tak uwielbiają. No właśnie, nawet jeśli uwielbiają... To za co? Co to była w ogóle za akcja? Zadawałam sobie sama pytanie..

` przy czytaniu włącz to `
Kiedy weszłam do domu zobaczyłam mojego ojca, siedzącego na kanapie w salonie. Czułam, że coś ukrywał. Na dziś już na prawdę miałam dosyć kłamstw! To tak bardzo boli, jak osoba, na której ci zależy cię okłamuje..
-Ta ciąża to nie jest jedyna rzecz, którą masz mi do powiedzenia. Prawda?-Mężczyzna tylko pokazał mi wolne miejsce obok niego. Usiadłam.. -Tato, co jest?
-Bo wiesz..-Patrzył w podłogę.-Przepraszam, że cię tak krzywdziłem. Za wszystko co zrobiłem.. Przepraszam.
-Tato..-Moje oczy zaszkliły się. Zupełnie nie wiedziałam o co mu chodzi. -Co jest?! Powiedz!-Mówiłam z coraz bardziej podniesionym głosem.
-Twoja matka... Pamiętaj, że ona was bardzo kocha...-Mój ojciec spojrzał na mnie. Miał łzy w oczach. Na sam ten widok od razu spłynęły mi pierwsze łzy.
-Tato! Co się stało?! Co z nią?!
-Miała wypadek.. -Patrzyłam na niego. Moje policzki były całe mokre od łez. Nie wiedziałam co powiedzieć. -Nie przeżyła.-Po tych słowach już całkiem się załamałam.. Najpierw Harry coś ukrywa później tracę najważniejszą osobę w moim życiu. Byłam skołowana. Zastanawiałam się co będzie dalej. Co ze mną i moim bratem? Co będzie jak będę miała jakiś problem? Już nie będę mogła się poradzić mojej kochanej mamy. Ona zawsze wiedziała jak mi pomóc. Wciąż miałam nadzieję, że to nie prawda! Że to zły sen.. Albo po prostu głupi żart.
Pobiegłam do swojego pokoju. Zaczęłam płakać w poduszkę i obwiniać się, że gdybym została w domu, tego wypadku by nie było. Moje myśli szalały.. Głowa bolała.. Poduszka zaczęła być coraz bardziej mokra od moich łez. W pewnych momentach nie wytrzymywałam.. Musiałam się wykrzyczeć. Straciłam najważniejszą osobę w moim życiu! Bałam się co będzie dalej... Nie wiedziałam czy sobie poradzę. Przez cały rok tylko ją miałam za podporę. Nawet się nie pożegnałam... Nawet nigdy nie miałam okazji powiedzieć jak bardzo ją kocham, jak bardzo jest dla mnie ważna.. Już nigdy nie poczuję jej ciepłych ust na moim czole, już nigdy jej nie przytulę, już nigdy nie usłyszę jej głosu... Już nigdy nie będzie tak jak kiedyś...



```````````
Pomimo tego, że nie było wcześniej 10 komentarzy, postanowiłam napisać.. Bo wiem, że jest kilka osób co ten blog czyta... A z powodu tego, że mam doła, postanowiłam napisać smutny rozdział. Nie wiem czy mi wyszedł, ale mam nadzieję, że się spodoba. ♥

Jeśli chcecie być informowani o nowym rozdziale, podajcie swoje nazwy na TT tutaj.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział 2. / "I would like to here die"

-...Harry Styles. -Chłopak nieśmiało się uśmiechnął, na co ja wyszczerzyłam moje białe, niezbyt proste ząbki. Przez chwilę jeszcze staliśmy tak w ciszy. Oczywiście tą ciszę przerwał mój telefon. Dostałam sms'a od ojca, żebym wracała już do domu, bo się "martwi".
-Emm, chyba powinnam już iść.-Odwróciłam się i już miałam iść, ale chłopak z buszem na głowie złapał mnie za rękę.
-Nie puszczę cię samą.-Huraaa! krzyknęłam w duszy. Jedyna dobra rzecz, która mi się w tamten dzień przytrafiła. No więc, pozostało mi tylko pokiwać głową na 'tak'.-To co, w którą stronę idziemy?
-Tam! -Pokazałam drogę i wyruszyliśmy. Cały czas się śmialiśmy, wygłupialiśmy i rozmawialiśmy. A tematy nam się w ogóle nie kończyły! Prawdę mówiąc, w Bostonie nie miałam zbyt wielu kolegów. A najważniejsze, z żadnym chłopakiem tak się dobrze nie dogadywałam! -To tutaj. -Stanęłam przy furtce, zupełnie nie wiedząc co powiedzieć. -Dziękuję. -Uśmiechnęłam się lekko.
-Za co? To przecież ja cię przewróciłem. -Oboje na samą myśl jak to wyglądało zaczęliśmy się śmiać. Chłopak dobrze wiedział, o co mi chodzi. Już nawet chyba od samego początku.
I znowu... Ta cisza miedzy nami. W sumie, to lubiłam tą ciszę, nie powiem, że nie.
-Chciałabyś może... Się ze mną umówić? -Podniosłam wzrok ku jego oczom. Były takie hipnotajzing... Mogłabym wtedy powiedzieć, że zakochałam się w tych jego zielonych tęczówkach.
-Jasne. -Wymieniliśmy się numerami i pożegnaliśmy uściskiem.

-Co ty taka wesoła? Gdzie byłaś? -100 pytań na minutę od staruszka. Miałam nadzieję, że już nie będę musiała wtedy z nim rozmawiać. Ignorując go, poszłam w stronę mojego pokoju. Jednak mój ojciec nie dał za wygraną. Złapał mnie za rękę i po prostu zaczął na mnie wrzeszczeć. -Gdzie byłaś, się pytam?! Wiesz jak się o ciebie martwiliśmy?!
-Szkoda, że dopiero teraz się o mnie zacząłeś martwić! -Wyrwałam mu się z rąk i pobiegłam do pokoju. Jak on może mnie tak traktować?! Myślałam.. To nienormalne.

Obudziłam się z bólem głowy. Tak, to możliwe. Tamtej nocy miałam straszna burzę mózgu!
Nie myśląc już dłużej założyłam kapcie i wyjęłam z szafy ciuchy. Poszłam do toalety, trochę się odświeżyłam i ubrałam.
-Cześć Clear. -W kuchni zastałam uśmiechniętą od ucha do ucha Alice. Nie chciałam pytać co jest powodem jej dobrego nastroju. Mało mnie to obchodziło.
-Dzień dobry. -Opowiedziałam niechętnie i pomaszerowałam zrobić sobie śniadanie. Dobrą kandydatką na żonę bym nie była, bo gotować to ja specjalnie nie umiem. Moje śniadanie? Płatki z mlekiem. Ja nawet jajecznicy nie umiem zrobić!
Po zjedzeniu umyłam swoje naczynia. Doszłam do wniosku, że w domu było zbyt cicho, jak na miejsce "zamieszkania" mojego brata.
-Gdzie jest Braian? -Zapytałam niechętnie blondynę.
-Pojechał z waszym ojcem na miasto, pozwiedzać.
-Ale... my mieliśmy razem jechać! -Zrobiło mi się trochę przykro. No bo co jedno spóźnienie i co, kara? Miałam jechać z nimi... Nie ukrywam, chciałam spędzić czas z ojcem. Chciałam, żeby mnie poznał i zrozumiał, że nie jesteś małą dziewczynką.
-No tak.. Ale twój ojciec chciał, żebyś pojechała ze mną.
-Nie dzięki. Włączę sobie jakiś film. -Mój ojciec w tamtym momencie przesadził! Nie miałam zamiaru polubić Alice! Za nic! Nigdy! Ona zniszczyła moja rodzinę! Nie i koniec! Tym bardziej nie miałam zamiaru spędzać z nią czasu. I co? Może ona myślała, że mnie przekupi jakimiś ciuszkami? Tatusiu, przegiąłeś..
Jak jej powiedziałam, tak i zrobiłam. Położyłam się wygodnie przed telewizorem i zaczęłam oglądać...

-O raaany co jest?! -Obudził mnie dzwoniący telefon. Nie patrząc na wyświetlacz kto dzwoni odebrałam zaspana.
-Halo?
-No cześć co tam? Masz jakieś plany na dziś?
-Kto mówi?
-Harry. Harry Styles.
-Ten Harry, że ten Harry, że ten co mnie odprowadził?! -Od razu skoczyłam na nogi. Nawet nie wyobrażacie sobie jaka ja byłam podjarana! -
-Tak, tak ten Harry. Chciałabyś się ze mną gdzieś spotkać?
-Emm no jasne! Gdzie i kiedy?
-Dzisiaj o 19 na dachu hotelu The Montcalm.
-Okej. To do zobaczenia. Pa. -Od razu po rozłączeniu się zaczęłam piszczeć. On mi się tak bardzo podobał! A jeszcze ten pomysł z dachem. Tak, to zupełnie inny chłopak od wszystkich, pomyślałam.
Spojrzałam na zegarek, była 18:40. Okej, mam 20 minut w tym dojazd, zdążę, spokojnie. Mówiłam sobie w duszy.
I tak, w 15 minut zdążyłam się umalować i przebrać w to.

-Hej.-Weszłam na dach, gdzie wpuścił mnie jakiś miły recepcjonista.
-O hej! Wyglądasz ślicznie! -Podszedł do mnie i ucałował w policzek.
-Dziękuję. -Od razu się zarumieniłam. Chłopak złapał mnie za rękę i zaprowadził mnie do krawędzi dachu, gdzie był usłany koc a obok stał szampan. Oboje usiedliśmy i znów zaczęły się nasze niekończące się tematy. Było cudownie! W końcu "upici" szampanem położyliśmy się na kocu, podziwiając gwiazdy.
-Mogę zadać ci pytanie? -Zapytał chłopak.
-Jasne.
-Lubisz zespół One Direction? -Szczerze, to nawet nie wiedziałam o kogo chodzi. Jakoś nie kojarzyłam. To boysband, tak? Zadałam sobie w głowie pytanie.
-Jakoś ich jeszcze nigdy nie słyszałam. -Chłopak na to nic nie odpowiedział a ja nie chciałam, żeby to się na tym skończyło. -A czemu pytasz?
-A nic... tak tylko. -Chwilę jeszcze leżeliśmy w ciszy. Zastanawiałam się po co zadał to pytanie. Do czego było mu to potrzebne? Z resztą... nie ważne.
-Wiesz, chciałabym tutaj umrzeć. Tutaj jest pięknie. -Harry bez słów złapał mnie za rękę. On rozumiał mnie bez słów. Nie musiałam mu się tłumaczyć z tego jak się tutaj znalazłam. Po prostu, powiedziałam, że jestem na wakacjach u taty. On nie potrzebuje tłumaczeń. Tak, jest wyjątkowy...
Poczułam na sobie czyjś wzrok. Odwróciłam się w stronę chłopaka. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Nigdy czegoś takiego nie czułam. Jego oczy, jego usta, a te jego włosy... Wszystko jak się na niego patrzyłam doprowadzało mnie do szału.
-Już późno. Muszę cię chyba odprowadzić, co?
-Nie, nie musisz. -Uśmiechnęłam się.
-Nie marudź! -Chłopak wstał i pociągnął mnie za rękę. Jeszcze chwilę zanim zeszliśmy na dół, Harry wykonał telefon. Do kogo? Nie mam pojęcia.

-To pa. -Odpowiedziałam gdy byliśmy już przy moim domu.
-Zadzwonię jeszcze. -Uśmiechnął się i obdarował mnie buziakiem w policzek, po czym odszedł.
Rany, chyba się zakochałam, mówiłam sobie w duszy. Nie, Clear nie możesz! Jesteś tutaj na wakacjach, po to, aby poznać bliżej swojego ojca, a nie się zakochiwać.
-Cześć. -Powiedziałam do mojego ojca i od razu pomaszerowałam do swojego pokoju. Niech się cieszy, pomyślałam, niech nie myśli, że go już całkowicie ignoruje.

---------------

Jak widzicie Clear nie wie, że Harry jest w One Direction.
Jak Wam się podoba ten rozdział?
Dziękuję za wszystkie Wasze miłe komentarze <3 Serio, to mnie motywuje :D
Prosiłabym Was o to, abyście go ocieniali: zabawne, interesujące, fajne, nudne.
Chciałabym też (Jeśli czytacie), abyście zapisali się do obserwatorów :) Wtedy będę wiedziała ile Was jest i czy opłaca się pisać :)
Jeśli chcecie być informowani o nowym rozdziale, dodajcie komentarz tutaj <KLIK> zawierający Waszą nazwę profilu na TT :) x

Nowy rozdział od 10 komentarzy :) 
Heheszki ^^ Dacie radę ♥

czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 1. / "all right ?"

-Cześć moje skarby! -Usłyszałam męski głos zaraz po wyjściu z samolotu. Tak, ten sam głos co wyzwał moją matkę od idiotki, głos, którego tak dawno nie słyszałam, ale zawsze i wszędzie bym go rozpoznała! To był mój ojciec...
-Tatooo! -Krzyknął Braian i nie zwracając uwagi  na innych ludzi rzucił się na Ruperta (mojego ojca). -Tak bardzo tęskniłem!
-Ja też za wami tęskniłem, nawet nie wiesz jak bardzo! -Zawsze kiedy uśmiechał się Braian i ja się uśmiechałam. A jego uśmiech nie występował tak często jak u jego kolegów. -Cześć słońce. -Ojciec zbliżył się do mnie, najwyraźniej z chęcią przytulenia mnie. Co on sobie wtedy wyobrażał?! Że rzucę mu się na szyję?! Ooo nie! Na pewno nie w tamtym momencie!
-Cześć. -Odpowiedziałam i podeszłam do mojego brata.
-Kim jest ta pani, która się ciągle na nas patrzy? -Pytanie Braiana było celne w dziesiątkę! Od samej wysiadki z samolotu widziałam tą kobietę, przypatrującej sie naszej dwójce, ale... Brakowało mi odwagi, żeby o to zapytać? Nie wiem.. Może po prostu nie chciałam.
-To jest... Wasza druga mama.
-Oszalałeś?! My mamy tylko jedna matkę! I nią na pewno nie jest ta blondi! Przypomnę ci... Nasza matka jest w Bostonie, ma piękne czarne włosy i brązowe oczy. Zapomniałeś z kim byłeś przez 19 lat? -Wybuchłam. Widziałam łzy w oczach mojego brata. On tak bardzo nienawidził jak ktoś z jego rodziny się kłócił. Na prawdę, nie chciałam się kłócić z ojcem, a już na pewno nie przy Braianie. Ale z tą drugą matką przesadził! On to ma jednak tupet! Jakbyście się czuli na moim miejscu? Matkę ma się jedną, jedyną. A moja mama jest dla mnie najzwyczajniej w świecie najważniejsza.
A po za tym.. My przylecieliśmy do niego. Gdybym wiedziała, że będę musiała oglądać twarz, przez którą moja rodzina sie rozpadła, to za żadne skarby bym nie wsiadła do tego samolotu! Nigdy!
-Clear, skarbie uspokój się.
-Uuu pamiętasz moje imię. Jak miło... -Powiedziałam z sarkazmem.
-Jesteś moją córką. -Córką? Szkoda, że dopiero wtedy sobie o mnie przypomniał. -Pozwól, że ci przedstawię. To jest...
-Nie chcę wiedzieć kto to jest. -Szczerze? Na prawdę nie miałam ochoty wiedzieć jak się nazywa. Do niczego mi to nie było potrzebne. I tak bym z nią nie rozmawiała.
-Clear...-Spojrzałam na mojego brata, wypowiadające moje imię. Miał łzy w oczach, nie chciałam, żeby się smucił. Patrząc w jego smutne oczy, lekko się do niego uśmiechnęłam. -Mam na imię Braian. -Siedmiolatek podszedł do blondyny i podał jej rękę. Kobieta uścisnęła mu dłoń i obdarzyła go... uśmiechem? Nie, nie zaakceptuje jej.
-A ja mam na imię Alice.-Kobieta spojrzała w moją stronę. -Clear, wyglądasz ślicznie.-Nie do końca wiedziałam o co jej chodzi, przecież byłam ubrana w to. Czy ten strój jest aż tak świetny?
-Ta, wiem. Możemy już iść? Jestem zmęczona i chciałabym się położyć. -Nie dostając żadnej odpowiedzi cała nasza czwórka poszła po bagaże.

-Gdzie jest mój pokój? -Zapytałam od razu po wejściu do domu.
-Zaprowadzę cię. -Blondyna zaprowadziła mnie do drzwi, na których był napis "królewna". Aż się bałam co zobaczę w środku. Różową tapetę na ścianie i różowe jednorożce ze srebrnymi rogami?
Jednak tak nie wyglądał. Był całkiem, całkiem. Zielone ściany, wielkie łóżko, biurko w jednym z kątów, wielka szafa, mała komoda naprzeciwko łóżka a nad nią wiszący telewizor. A i nie można zapomnieć o oknie, przez które było widać Londyn. Okej, pomyślałam, trzeba się rozpakować.
Położyłam moja walizkę na łóżko i powoli zaczęłam wyciągać moje rzeczy i rozkładać po kątach pokoju.
-Mogę? -Usłyszałam głos ojca. Czy w tym domu nawet odrobiny prywatności już nie można mieć?
-Jak już tu wszedłeś. -Mój "tatusiek" usiadł na łóżku, przyglądając się co robię.
-Alice jest miła, nie musisz być dla niej wredna. Stara się. -Spojrzałam na niego ze wzrokiem "Do you fucking kidding me?"
-To, że pokazała gdzie jest mój pokój nie oznacza, że od razu muszę ją lubić.-Wróciłam do układania moich ubrań.
-Skarbie, ja wiem, że jest ci ciężko. Ale proszę. Zaakceptuj mój związek z Alice.-Po tych jego słowach już nawet nie miałam trzymać w rękach ciuchów.
-A jeśli nie zaakceptuje? Braiana możesz przekupić, ale nie mnie! Ja nie mam siedmiu lat.-Nic sie nie odezwał. Typowe.-Wybacz, ale chcę iść na spacer.-Wzięłam ulubiona książkę i wyszłam na osiedle.

Ulice były długie, co oznaczało, że mogę pogrążyć się w lekturę. Bez zastanowienia zaczęłam czytać.
Nawet nie wiem kiedy ten czas zleciał. Było już późno. Ale latarnie były wystarczająco dobre, aby oświetlić literki na kartkach papieru, więc nie przerywałam i szłam dalej.
-Ałć! -Ciałem wylądowałam na ziemi. -Uważaj jak chodzisz!
-Przepraszam, bardzo przepraszam! Spieszyłem się! Wszystko w porządku?
-Emm tak. -Spojrzałam na chłopaka, przez którego straciłam kontrolę. A on uśmiechnął się. Jego uśmiech był nieziemski! -Chodź, pomogę ci wstać. -Podał mi rękę. -To chyba twoja książka? -Podał mi lekturę dzięki której, można zawdzięczać to "spotkanie".
-Tak moja. -Uśmiechałam się szeroko. -Nazywam się Clear.. Clear Johnson. Podałam mu rękę.
-Aaa ja nazywam się....

--------------

Jak myślicie, kto to będzie?! BTW. Podoba Wam się pierwszy rozdział? Oceniajcie i piszcie komentarze :)
A jeśli chcecie być informowani o nowym rozdziale, dodajcie komentarz tutaj <KLIK> zawierający Waszą nazwę profilu na TT :) x

Aaa i dziękuję za ponad 100 wyświetleń bloga i 6 komentarzy pod prologiem. Niby to mało, ale dla to zawsze jakiś znak, żebym pisała dalej :) xx

środa, 15 sierpnia 2012

Prolog

Nazywam się Clear Johnson, mam 17 lat i obecnie jestem w Londynie. Wyobrażacie sobie jak to jest mieć ciągle kłócących się rodziców ? Ja sobie tego nie musiałam wyobrażać...
Rok temu moi rodzice się rozwiedli. Pamiętam dzień, kiedy się kłócili. Pamiętam to, jakby to było wczoraj.

-Jak mogłeś mnie zdradzać przez tyle czasu !
-To dlatego, że ty zachowywałaś się jak idiotka ! Ciągle zajmowałaś się Braianem ! Tylko on sie dla ciebie liczy ! -Słyszałam to. Mimo tego, że byłam na górze u siebie, słyszałam to... Mój ojciec wymyślił kłótnię o mojego brata...
-To nasz syn ! On ma dopiero 6 lat ! Jak możesz tak mówić !
-Nie chce mi się z tobą rozmawiać... Ty jesteś po prostu na to za głupia !
-Wyjdź stąd ! Wyjdź ! Zabieraj rzeczy i wynoś się do tej swojej dziwki !
-Nie masz prawa tak o niej mówić ! -Trzask. Głośny trzask drzwi, który nie pozwolił mi dalej siedzieć na górze. Kiedy zeszłam na dół, zobaczyłam moją mamę siedzącą na podłodze.
-Mamo...-Podeszłam do niej.
-To.. to koniec. Twój ojciec nas zostawił. -Powiedziała z płaczem. Tak bardzo było mi jej żal. Kocham ją, Kochałam wtedy też mojego ojca, mimo tego co zrobił ! Nie odzywając się do niej, po prostu ją przytuliłam.

No więc, znacie już moją historię.. Tak też znalazłam się w Londynie, u mojego ojca. Przyjechałam do niego na wakacje. Uważa mnie za zbuntowaną. Może dlatego, że nie rozmawiał ze mną przez te kilka miesięcy ? Nie dzwonił, nie pisał... Nic ! Tak, znienawidziłam go.. Ale na te wakacje przyjechałam tutaj tylko dla mojego brata. Tylko...

------------------

Mam nadzieję, że podoba Wam się prolog :) Jeśli chcecie być informowanym o nowym rozdziale na Twitterze, piszcie swój nick pod tym postem :) xx

Liczba wyświetleń